=======================================

wtorek, 9 marca 2010

"Równość" - trudne słowo

Gdy mężczyzna mówi "żądam" - postrzegany jest jako stanowczy.
Gdy kobieta mówi "żądam" - postrzegana jest jako agresywna.
Ciekawe dlaczego?



"Równość płci od przedszkola
Szwedzcy pedagodzy myśleli, że wychowują dziewczynki i chłopców w identyczny sposób. Zewnętrzne badanie udowodniło im, że w znacznym stopniu kierowały nimi stereotypy na temat płci.

Ze śmiechem ślizgają się ze zjeżdżalni, z werwą skaczą po ławkach, z zapałem jeżdżą zostawionymi do ich dyspozycji autkami. Tak Emma, Ida i Alice, które niedawno świętowały swoje trzecie urodziny, bawią się w czasie "zajęć bez chłopców". Pomysł ten przedszkole w Järfälla na przedmieściach Sztokholmu wprowadziło w życie w 2005 roku. Raz w tygodniu dziewczynki z tej pilotażowej w kwestii równości płci placówki przez cały ranek uprawiają gry ruchowe wyłącznie w swoim gronie.

To (niewielkie) odejście od zasady koedukacji zostało wprowadzone właśnie w imię równości. – Gdy dzieci razem uprawiają gimnastykę, chłopcy wszystko monopolizują – mówi Ingrid Stenman, jedna z osób prowadzących przedszkole. – Zagarniają gry, zajmują całą przestrzeń. Dziewczynki wycofują się, gromadzą w kąciku. Ale kiedy tylko zostają same, nabierają pewności siebie. Bawią się swobodniej, odkrywają, jak to przyjemnie zjeżdżać, skakać i biegać!

Od 2005 roku 24 wychowawców i wychowawczyń z tego szwedzkiego przedszkola, przyjmującego setkę dzieci od pierwszego do piątego roku życia, próbuje zmienić także własne zachowanie. – Nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, ale wcześniej zachęcaliśmy chłopców do podejmowania ryzyka, skakania, zabawy, podczas gdy dziewczynkom ciągle powtarzaliśmy, żeby uważały – ciągnie Ingrid Stenman. – Cały czas ich pilnowaliśmy, jakby zaraz miały się przewrócić, bez przerwy chcieliśmy im pomagać, jak gdyby same nie mogły sobie poradzić. Choć tego nie chcieliśmy, odbieraliśmy im całą frajdę z zabawy.

Jeszcze kilka lat temu Stenman uśmiałaby się na wieść, że w jej przedszkolu inaczej podchodzi się do chłopców, a inaczej do dziewczynek. Ale w 2004 roku w ramach rządowego programu na rzecz równości płci pojawiła się w Järfälla badaczka specjalizująca się w problemach dotyczących gender (płci społecznej). Przez kilka miesięcy rejestrowała kamerą zajęcia, obserwowała poranne przybycie dzieci, towarzyszyła im w południowym posiłku. Wnioski, jakie wyciągnęła, zdumiały wychowawców: okazało się, że bezwiednie traktowali dziewczynki i chłopców w zupełnie różny sposób.

Tym ostatnim poświęcali dużo więcej uwagi – to oni zajmowali średnio dwie trzecie czasu przeznaczonego na dziecięce wypowiedzi. Podczas rozmów z przedszkolakami wychowawcy akceptowali fakt, że chłopcy przerywają swoim koleżankom, za to one miały grzecznie czekać na swoją kolej. Poza tym sami zwracali się do dzieci na dwa sposoby: do chłopców kierowali krótkie, rozkazujące zdania, dziewczynkom wyjaśniali każdą rzecz dłużej i precyzyjniej.

W czasie posiłków różnice stawały się wręcz karykaturalne. Na nakręconym w 2004 roku filmie widzimy trzy-, czteroletnie dziewczynki podające grzecznie szklanki z mlekiem i talerze z ziemniakami swoim niecierpliwym kolegom. Ten podział ról narzucili niechcący wychowawcy. – Nie uświadamialiśmy sobie – uśmiecha się Barbro Hagström, jedna z wychowawczyń – że tylko dziewczynki prosiliśmy, by pomagały nosić i podawać dania. Nigdy nie zwracaliśmy się z tym do chłopców.

Szwecja to kraj, gdzie dyskryminacja nie jest powodem do żartów. Wyniki badania wpędziły personel przedszkola w duże zakłopotanie. – Odkryliśmy, że w naszych oczekiwaniach wobec dzieci kierujemy się stereotypami – mówi pani Hagström. – Po dziewczynkach oczekiwaliśmy, że będą spokojne, grzeczne i usłużne. Za normalne uważaliśmy, że chłopcy robią hałas, że głośno i zdecydowanie wyrażają swoje żądania. Wywołało to wielką dyskusję w przedszkolu, a także w mojej rodzinie – sama mam trzech synów.

W 2004 roku szwedzki rząd, który przeznaczył prawie 500 tysięcy euro na promocję równości płci w szkołach, przydzielił 7 525 euro przedszkolu w Järfälla. Ingrid Stenman skończyła roczne wieczorowe zajęcia na uniwersytecie z tematyki gender. Dzięki temu zrozumiała, że wychowawcy z Järfälla zachowują się tak samo jak większość dorosłych. – Zarówno w szkołach, jak i w domach stereotypy pozostają bardzo głęboko zakorzenione, choć rodzice i wychowawcy nie zdają sobie z tego sprawy – podsumowuje prof. Lars Jalmert z uniwersytetu w Sztokholmie.

Po przeanalizowaniu problemu wychowawcy z przedszkola w Järfälla postanowili wprowadzić raz w tygodniu półtoragodzinne zajęcia w grupach niemieszanych. Ich zdaniem ten czas pozwala dzieciom spokojnie oddawać się zabawom przypisanym tradycyjnie przeciwnej płci. Dziewczynki jeżdżą samochodzikami i skaczą po ławkach, a chłopcy im w tym nie przeszkadzają. Zgromadzeni w innej sali, bawią się plastikowymi naczyniami, pluszakami i lalkami, nie bojąc się, że dziewczynki odbiorą im to miejsce lub będą ich pouczały o tajnikach zabawy w dom. Niekiedy dzieci są też rozdzielane w czasie jedzenia. By uniknąć sytuacji, że dziewczynki usługują chłopcom, niektóre posiłki odbywają się przy oddzielnych stołach.

Badanie z 2004 roku uczuliło wychowawców na zwykłe, codzienne zachowania. – Ta praca otworzyła nam oczy – stwierdza Ingrid Stenman. – Dzisiaj próbujemy przesuwać granice. Chłopiec, który chce brać udział w "dziewczyńskich" zabawach nie może przez to poczuć się słaby czy ośmieszony, zaś pewna siebie dziewczynka, która śmiało zabiera głos, musi rozumieć, że my to pochwalamy. W tej grze każdy wygrywa, otwierają się nowe horyzonty zarówno dla dziewcząt, jak i dla chłopców. Jeśli zechcą, mają możliwość wyjścia z tradycyjnych schematów.

Wprowadzony przez władze w 2004 roku program równości płci objął 28 przedszkoli dla dzieci od pierwszego do piątego roku życia. – Agresja, brak dyscypliny wśród uczniów związane są w wielu przypadkach z nierównością płci i brakiem szacunku dla ludzi, którzy są inni – twierdzi pani Nyamko Sabuni, minister ds. integracji i równouprawnienia w centroprawicowym rządzie. – Walka z dyskryminacją powinna zacząć się na jak najwcześniejszym etapie. Budżet w wysokości prawie 11 milionów euro pozwoli w najbliższych latach objąć programem również szkoły podstawowe."

Źródło: Anne Chemin, Le Monde
artykuł przytoczyłam za portalem "Bez uprzedzeń"

==========================================
Postscriptum
Jestem.
Przypadek zdecydował, że jestem kobietą - ot, jedna maleńka kijanka X, szybsza od miliona konkurentek.
Jestem kobietą i dobrze mi z tym.
Ale myślę sobie, że gdybym była mężczyzną, też pewnie było by mi dobrze.
Po prostu - dobrze mi z sobą.
I nie pozwalam, aby określało mnie to, że jestem czyjąś córką, siostrą, kochanką, żoną, matką.
Chcę, aby określało mnie jedynie to, że jestem człowiekiem.
Człowiekiem przez duże "C".
Ot, taki mój prywatny manifest :)

4 komentarze:

  1. Wolę nie myśleć, co wykazałyby badania pilotażowe w polskich przedszkolach i nie tylko :( Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem kobietą i cieszę się z tego, że nią jestem. W pełni się zgadzam z P.S.
    Temat, poruszony w poście jest delikatny i wrażliwy, jak wszystko, co dotyczy płci i wzajemnych relacji.
    Nie zastanawiałam się nad tym aż do tego stopnia. Wszystkie relacje pomiędzy dziećmi odmiennej płci przyjmowałam zawsze jako naturalny porządek rzeczy i taki "układ świata".
    Rzeczywiście, po głębszym zastanowieniu, zdarzają się przypadki ewidentnego, rożnego traktowania chłopców czy dziewczynek.
    Te przypadki powinny być korygowane, ale traktowanie dzieci, jakby nie miały płci, chyba nie bardzo mi się podoba.
    Wydaje mi się to burzeniem pewnego ważnego układu w przyrodzie. I nie mam tu na myśli jaskrawych przykładów dyskryminacji płci, a zwykłe różnice pomiędzy płcią. Bo, że takie istnieją, nikt nie zaprzeczy.
    Bardzo ciekawy blog. Szanuję poglądy wszystkich ludzi, bez względu na to, czy się z nimi zgadzam, czy nie.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bobe Majse - ja czasem myślę :(
    Mota - witaj, miło, że wpadłaś :) To ciekawe co napisałaś, sama się zastanawiam... co jest tak naprawdę "naturalnym porządkiem rzeczy", a co porządkiem stworzonym sztucznie, siłą przyzwyczajenia? Czy Pippi Langstrumpf - istotka odarta z wykrochmalonej sukienki jest "mniej" dziewczynką czy jest nadal dziewczynką, tylko o dłuższych skrzydłach?
    Czy to jest rzeczywiście "układ w przyrodzie" czy może układ "wbrew przyrodzie"?
    Gdzie tak naprawdę są owe różnice miedzy płciami - może zupełnie gdzie indziej niż zwykliśmy je widzieć?
    Pozdrawiam ciepło, nieco zadumana, P.

    OdpowiedzUsuń
  4. a zauważyłaś może pseudonimy na forach - "mamaAntosia", "mamaZosi" - nie cierpię takiego nazewnictwa, bo przecież mama Zosi ma imię, mama Antosia tak samo, imię i tożsamość, o którym same kobiety niekiedy zapominają dając się wmanewrować w określone role na przykład sierotki marysi albo kogoś caałkowicie zależnego od męża, żyjącego życiem dzieci i życie innych tak w ogóle

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za odwiedziny i wpisy. Opublikuję wszystkie, z wyjątkiem tych, które będą miały charakter obraźliwy czy ogólnie rynsztokowy - co mam nadzieję się nie zdarzy. Pozdrawiam Was serdecznie